czwartek, 5 stycznia 2017

Poisonous

Pod koniec grudnia rozpakowałam z szarego zawiniątka najzwyklejszy jasny czajniczek. Kawał dobrej, ciężkiej porcelany. Razem z zapasem herbat na kolejne 10 lat.
Chwilę poleżał na kuchennym stole, aby od czasu do czasu dać się dotknąć i podumać.
Hektolitry wypitej senchy później pojawił się odpowiedni szkic, pasujący do nas i do naszej chatki.

Czachy to nigdy nie był mój wzór. Zbyt agresywny, zbyt groźny, niepasujący do mojego leśnego charakteru.


Byłam jednak zaskoczona, jak bardzo odpowiada mi połączenie czaszki i roślin. Surowy kształt z licznymi spękaniami przełamany łagodnością pastelowych kwiatów, świeżością trawy.

Zaprasza na herbatkę z trucizną.                                                                        /za nazwę, której mi brakowało, dziękuję Asi ;) / 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

web analytics