poniedziałek, 26 listopada 2018

Topielica

Many years ago, walking through the Pomeranian forests, I came across a beautiful place. Swamp surrounded by trees. 
I sat on the rotten trunk, tasting the subtle rays of the sun and the calmness of the place. Then I looked down into the depths of swampy water and, at this moment, She was born. We waited a long time for her finally character, but eventually I created Her. I worked for a long time, hearing Her whispers in my ears. I belive, that She painted herself through me.

Topielica to słowiański demon kobiety. Swoim śpiewem wabiła wędrowców, sprowadzając ich na moczary, gdzie ginęli utopieni w mętnej wodzie.

Oryginał 40 x 50

















środa, 18 stycznia 2017

EG

Kilka lat temu pierwszy raz zetknełam się z tabletem. Nie czułam malowania w programie graficznym. Wolałam babrać się w farbach, czasem pacnąć sporą dawkę wody na papier i zdać się na przypadkowe połączenie barw, przejechać dłonią po pędzlu tryskając kropelkami akryli we wszystkie strony, czy palcami zetrzeć misternie namalowane linie.
Nie wiem skąd wzięło mi się, że 'malarstwo analogowe' jest mi bardziej bliskie.
Dwa dni temu odkurzyłam wacoma.









20 godzin dłubania, testowania, błędów
i radochy, zdecydowanie.




czwartek, 5 stycznia 2017

Poisonous

Pod koniec grudnia rozpakowałam z szarego zawiniątka najzwyklejszy jasny czajniczek. Kawał dobrej, ciężkiej porcelany. Razem z zapasem herbat na kolejne 10 lat.
Chwilę poleżał na kuchennym stole, aby od czasu do czasu dać się dotknąć i podumać.
Hektolitry wypitej senchy później pojawił się odpowiedni szkic, pasujący do nas i do naszej chatki.

Czachy to nigdy nie był mój wzór. Zbyt agresywny, zbyt groźny, niepasujący do mojego leśnego charakteru.


Byłam jednak zaskoczona, jak bardzo odpowiada mi połączenie czaszki i roślin. Surowy kształt z licznymi spękaniami przełamany łagodnością pastelowych kwiatów, świeżością trawy.

Zaprasza na herbatkę z trucizną.                                                                        /za nazwę, której mi brakowało, dziękuję Asi ;) / 















poniedziałek, 28 listopada 2016

Lawenda

Najwięcej przyjemności sprawia malowanie dla kogoś bliskiego. Kiedy od razu wiem, że to jest odpowiedni wzór, kiedy nie waham się nad każdą kreską.
Cieszę się, kiedy mam pewność, że kawa w tej wielkiej filiżance pachnącej lawendową łąką będzie umilać kolejny rok życia. Wszystkiego Najlepszego Mamo!









web analytics